niedziela, 20 maja 2012

Arystokracja podziemi

Dawno, dawno temu, oglądałam w telewizji cykl filmów "Stare kino amerykańskie". Dziś żadnego już nie pamiętam, poza jednym "Arystokracja podziemi".
Bohaterką była żebraczka, sprzedająca jabłka, obracająca się wśród innych żebraków i nowojorskiego półświatka. Jedyną pociechą i osłodą jej ciężkiego życia była córka, studiująca w Europie, nie mająca najmniejszego pojęcia o jej sytuacji. Pewnego dnia, niespodziewanie, córka ogłosiła, że przyjeżdża wraz z pochodzącym z wyższych sfer narzeczonym. Szok, co robić? Na pomoc bohaterce ruszyli inni żebracy, złodziejaszkowie i różne dziwne choć szlachetne typki. Udało im się poprzebierać za prominentów i dygnitarzy, żebraczkę za wielką damę. Służba jednego z domów wpuściła wszystkich pod nieobecność państwa i oto córka wraz z narzeczonym myśleli, że matce dobrze się powodzi.
Tymczasem nowojorska policja zaczęła coś podejrzewać i obserwować bohaterów. Co kombinują te typy?
Gdy wydawało się, że prawda wyjdzie na jaw i fałszywa arystokracja zostanie zdemaskowana, przywódca półświatka przekonał do udawania komendanta policji.
W kulminacyjnym punkcie filmu prawdziwy burmistrz i prawdziwa arystokracja pojawili się na przyjęciu i zostali przedstawieni córce żebraczki-damy.

Nie wiem, czy wszystko dobrze przedstawiłam, napisałam tak, jak to pamiętam. Od tamtej pory nie oglądałam więcej tego filmu. Być może sentymenty mieszają mi się z faktami.